Jezioro Żywieckie, lato 1976 roku. Instruktor spadochronowy Józef Byrdy Aeroklubu Bielsko-Bialskiego organizuje skoki spadochronowe na wodę.
W powietrzu na 1000 metrach pojawił się AN -2 z kolejną grupą spadochroniarzy Aeroklubu Bielsko-Bialskiego. Wśród nich znajdował się Edward Mika, który oprócz sportów powietrznych lubił wodę, był ratownikiem WOPR.
Skoki nadzoruje z motorówki instruktor Józek Byrdy, ja na drugiej motorówce czaiłem się z Pentacon sixem z teleobiektywem 180mm na ciekawe zdjęcia. Właściwie nic atrakcyjnego, wyskok z samolotu, otwarcie spadochronu, na niedużej wysokości rozpięcie zamków uprzęży, po dotknięciu nogą wody pozostawało wysunięcie się z uprzęży i dopłynięcie do motorówki.
I nagle coś niebywałego - obserwując skok Edka, w okienku pryzmatu Pentacona zobaczyłem go wysuwającego się z uprzęży, choć do powierzchni wody było dobre 20 do 30 metrów. Zrobiłem zdjęcie, za chwilę kolejne, jak samotnie spada do jeziora, póżniej jego spadochron samotnie szybujący, następnie Edka w wodzie i na nim jego spadochron jeszcze w powietrzu. Edek zapalony i doświadczony ratownik pewno chciał dodać nam atrakcji i wysunął się z uprzęży wysoko, chcąc naśladować skok z 10-cio metrowej wieży na basenie. Jednak ocena wysokości go zawiodła, było dużo wyżej. Jak widać skutecznie walczył o powrót do pionowej sylwetki, by w miarę bezpiecznie wpaść do wody, jakże twardej. Skończyło się na małym krwawieniu z uszkodzonego nosa i wielkim oblewaniu szczęśliwie zakończonych skoków.
Zdjęcia wykonywałem na negatywach kolorowych, było ich dużo więcej. Negatywy wywoływał mi i kopiował serwis w Warszawie. Niestety tamże zaginęły negatywy, mnie pozostało wypożyczyć zdjęcia od Edka Miki, niestety na Orwo odbitkach upływ czasu pozostawił przebarwienia trudne do usunięcia.
Chcąc uzyskać doskonałe jakościowe zdjęcia, najprościej byłoby poprosić Edka Mikę, aby skok na wodę powtórzył jeszcze raz...
wg gorgol |