Bielsko tatry
 
  Strona główna
  nowości
  Polemiki
  Reporterka
  Dziennik
  Tapety na pulpit
  Różne ważne
  Z archiwum
Sonda
Ulubione tematy :
:: lotnictwo
:: architektura miast
:: przemysł
:: zabytki
:: przyroda
:: dziennik gorgola
:: reportaże
:: inne

Zdjęcie tygodnia


powiększ

Dziennik Gorgola


Dzień 10 - pierwszomajowy koncert gitarowy ! Czyli jak pokopał mnie prąd.

Dzień 11 - moje Aleksandrowice

Dzień 9 - Zbójnik Jakubek i spotkanie integracyjne w Krynicy.

Reklama


   
 
 
Google
Pokaż artykuły w tej kategorii

Karpiel i jego legendarne rowery. 16.10.2011r.

Co tu dużo gadać po prostu jak ktoś nigdy tego nie widział to niech sobie zobaczy bo do tej maszyny czuje respekt.

Jak według was powinna wyglądać maszyna do Downhillu ??? Czy skoki z 15metrów was ruszają? Czy w ogóle nazwa Armageddon coś wam mówi?
Firma Karpiel została założona w 1987 roku przez Polskiego konstruktora (mieszkającego w Zakopanym- tak, tak!!!), który po przeprowadzce do Stanów założył właśnie tę firmę. Tu na tej stronie chciałbym przybliżyć wam konstrukcję maszyny do bardzo extremalnego zjazdu. Jest nim Armageddon. Maszyna ta powstała w 1999 roku i do dzisiaj jest jedną z najbardziej zaawansowanych konstrukcji tego typu (powstał już następca - Apocalipse). Skok tylnego koła wynosi od 225mm, do 280!!! (zależnie od ustawienia), co wydaje się być wręcz przesadzone, lecz to nieprawda, o tym póĽniej. Armageddon sprzedawany jest jako sama rama, do której klient wg uznania dobiera pozostałe komponenty (np. widel Karpiela o skoku 250mm!!!). Tylny element resorujący to specjalnie zaprojektowany Risse, o skoku 3* (jakieś 7,6 cm), pracujący w wirtualnym punkcie obrotu (coś jak czterozawiasowiec, lecz bez tego czwartego punktu obrotu). Sama rama swym wyglądem doprowadza do ... (no może bez przesady, choć...). Na pewnych targach w Katowicach była do kupienia (rama) za 5500 zł!!!!!!!!!!! (Santa Cruz V10 o podobnej konstrukcji i skoku 255mm kosztuje prawie 8000zł!). Armageddon na wielu imprezach dostawał najwyższe wyróżnienia i nagrody- jak choćby nagroda dla najbardziej innowacyjnego pojazdu (teoretycznie roweru), za swój zaawansowany system amortyzacji, przyznany przez Bicycle Magazine (The Armageddon delivers better suspension performance than any other downhill bike available. The Armageddon was named, "The biggest and baddest of them all"). Co tu dużo pisać, starczy popatrzeć na tą maszynę, aby się przekonać, że nie jest to zwykły rower do DH.
A teraz dane techniczne:
Skok tylnego koła- 225-280mm,
Tylny amor- Risse (sprężyna, tłumienie olejowe, regulacja tłumienia i kompresji), lub inny shock (raczej taki, co ma przynajmniej 7 cm skoku),
Rama- System z wirtualnym punktem obrotu, zmodyfikowany system z Disco Volante, masa 4,5kg, rozmiar 14,5"-16,5", kolor dowolny (najlepszy jest czerwony i czarny , regulacja kąta główki ramy (65"-68"), oraz położenia shocka (zmiana skoku),
Opony-Możliwość założenia opon 24", jak i 26" (bez problemu wchodzą Nokian-y Gazzaloddi 3.0),
Przerzutki-Przedniej nie przewidziano, tylna to Shimano XT (można wsadzić inną według uznania),
Inne komponenty-Co się chce

Autorem wyżej napisanego tekstu jest PIRATE, nie wiem z jakiej strony pochodzi ten artykuł ale z polskiej.

Doradca w dziale Sporty Extremalne

http://www.sfd.pl/Karpiel_Armageddon-t107120.html


Karpiel i jego legendarne rowery. 16.10.2011r.

Gazeta Krakowska Marek Lubaś-Harny

2010-05-14 16:00:27, aktualizacja: 2010-05-14 16:00:27

Karpiel i jego legendarne rowery.

- Nieraz muszę tłumaczyć, że ja nie jestem ten Jasiek Karpiel, co śpiewa śmieje się daleki kuzyn sławnego Jana Karpiela Bułecki. Sam też jest sławny, choć innej w grupie fanów. Nazwa Karpiel, widniejąca na ramie roweru, jest doskonale znana miłośnikom downhillu-konkurencji, która od paru lat także w Polsce zdobywa licznych miłośników. Marka Karpiel, przynajmniej zdaniem tych, co się na rowerowych zjazdach znają, to gwarancja najwyższej w tej dziedzinie jakości. A kiedy się człowiek puszcza po dzikich wertepach z góry, zaufanie do sprzętu to rzecz podstawowa - pisze Marek Lubaś-Harny
Tajniki downhillowej technologii przedstawiciel znanego zako- piańskiego rodu zgłębił podczas długiego pobytu w Ameryce. Jednak uroki tego sportu, choć w nieco zgrzebnej wersji, odkrył jeszcze jako chłopak w Zakopanem. - Znajomi nawet ostrzegali mojego tatę: "Ty, na Gubałówce trzeba uważać, bo tam zjeżdżają na rowerach jacyś wariaci". Tata odpowiadał: "A tak, wiem, to mój

syn i jego koledzy".

Wychowany na górala
Rodzice są architektami. Ojciec Stanisław Karpiel to góral z Zakopanego, matka z Krakowa. Poznali się pracując przy projekcie przebudowy Wielkiej Krokwi na zawody FIS w roku 1962. - Ze mnie też chcieli zrobić architekta, ale miałem już w najbliższej rodzinie dwoje architektów i nie uśmiechało mi się wchodzenie w taką rywalizację. Choć prawda, że w takim domu nie dało się uciec od rysowania, tyle że rysowałem głównie motory i samochody. Z rodzicami zaś zwiedzałem zabytki architektury po całej Europie. W sumie wyrobiłem w sobie intuicję i wyobraĽnię do projektowania.

Dzieciństwo jednak miał typowe dla zakopiańskiego chłopaka. - Byłem wychowywany na górala - opowiada. - Ojciec nie tylko projektował domy i obiekty sportowe, ale także grał na skrzypcach, jak wielu w naszej rodzinie. Chodziliśmy razem na wesela. Jako młody chłopak występowałem w różnych regionalnych zespołach. Może gdyby się życie potoczyło inaczej, też byłbym jednym z muzykujących Karpieli.

Od dziecka jednak bardziej ciągnęło go do sportu. Wśród uprawiających narciarstwo zjazdowe zakopiańczyków należał do wybijających się. Kilka razy zdobył mistrzostwo Polski w kategoriach juniorów i seniorów, przez cztery lata był członkiem kadry narodowej na narciarski Puchar |wiata.

- Stan wojenny zastał mnie w Austrii - mówi. - Nie wróciłem do kraju. Startowałem przez cały sezon, a wiosną 1982 roku wyjechałem do Stanów. W odróżnieniu od większości górali, którzy emigrują do Ameryki, nie miałem oparcia w rodzinie. Musiałem radzić sobie sam. Może dlatego nie wylądowałem w Chicago, tylko pojechałem tam, gdzie jeżdżą na nartach. Udało mi się dostać stypendium sportowe na uniwersytecie stanu Utah i tak przetrwałem najtrudniejszy okres.

W Ameryce robił różne rzeczy, ale zawsze to, co go interesowało. W Seattle przywracał sprawność starym samochodom, brał udział w wyścigach tych maszyn. Dzięki temu zdobył wiedzę techniczną. W Kalifornii ścigał się na motocyklach.

Wykorzystać szansę
Wreszcie przyszła chwila powrotu do młodzieńczej pasji, z czasów kiedy na samodzielnie przerobionym rowerze puszczał się największymi stromiznami z Gubałówki. - Trafiłem na moment, kiedy pojawiła się potrzeba konstruowania nowego typu rowerów, specjalnie do zjazdów - opowiada. - Downhill rozwinął się tak bardzo, że na ekstremalne drogi przestały wystarczać zwykłe rowery górskie.

Coraz więcej ludzi jeĽdziło freeride, rower musiał wytrzymywać nie tylko jazdę po wertepach, ale i coraz dłuższe skoki. Dlaczego Jan Karpiel z Polski, z Zakopanego, wiedział lepiej niż Amerykanie, jak to trzeba robić? - Nie chodzi o to, że byłem najmądrzejszy - tłumaczy. - Downhill bardzo się rozwija, ale wciąż jeĽdzi stosunkowo niewielka liczba fanatyków. Dla wielkich producentów to jest za mały rynek, zostawili go małym innowatorom.

Poza tym w zarządach wielkich firm nie ma ludzi, którzy jeżdżą na rowerze. Na początku lat 90. ubiegłego wieku w branży rowerów zjazdowych w USA dostały więc szansę mniejsze firmy, których właściciele sami uprawiali downhill i najlepiej wiedzieli, jakie walory musi mieć taka maszyna. Wymagania jeszcze wzrosły, kiedy na górskich stokach pojawili się droperzy - jeĽdĽcy wykonujący na rowerach skoki.

Szczególną sławę zdobył wśród nich Josh Bender, istny kamikadze, który zasłynął wylądowanym skokiem z wysokości 18 metrów. Jedną z pierwszych myśli jest refleksja, jak znakomity musi być sprzęt, aby każdy z takich skoków nie niósł z sobą śmiertelnego zagrożenia. Powiedzmy więc od razu, że Bender skakał na rowerach z napisem Karpiel na ramie.

Pogoń za rekordem
- Podstawową sprawą było zbudowanie roweru, który wytrzyma lądowanie po takim skoku - mówi konstruktor. - Josh, który po roku 2000 nie miał sobie równych w tej konkurencji, szybko dochował się wielkiej grupy naśladowców, którzy szukali dla siebie sprzętu. Równolegle rozwijała się konkurencja zwana dirty jumping, polegająca na oddawaniu podczas zjazdu serii skoków i wykonywaniu w powietrzu skomplikowanych ewolucji. Dzieciaki budowały sobie własne tory i po kilku latach treningu osiągały prawdziwe mistrzostwo. Z biegiem czasu ewolucje te zostały wprowadzone także do ekstremalnej jazdy w górach.

Decydującym elementem roweru, przeznaczonego do takiej karkołomnej zabawy, jest rama. I tak jak Josh Bender przez kilka lat był niekwestionowanym mistrzem w rowerowych skokach, tak Jan Karpiel stał się znany jako konstruktor i producent niezawodnych ram, gwarantujących bezpieczeństwo i umożliwiających najbardziej zdumiewające wyczyny. Od lat 90. firma Karpiel Bikes jest doskonale znana fanom ekstremalnego kolarstwa w USA.

Nie oznacza to, że konstruktor zapomniał o własnych ambicjach sportowych. Na zbudowanych przez siebie rowerach kilka razy bił rekordy prędkości. - Próby bicia rowerowej prędkości przeprowadza się na śniegu, często na tych samych trasach, na których rekordy ustanawiają narciarze. Na śniegu upadki mniej bolą, a przyczepność jest porównywalna ze żwirem - tłumaczy.

W roku 2000 Karpiel ustanowił rekord USA wynikiem 176 kilometrów na godzinę. Jednak Europejczycy są szybsi. Właścicielem rekordu świata jest Austriak Markus Stöckl, który przekroczył 200 kilometrów na godzinę. Prędkość ta wydaje się nieosiągalna, ale zakopiańczyk nie składa broni.

- Buduję nowy rower, na którym moja głowa podczas jazdy będzie znajdować się o trzydzieści centymetrów niżej w porównaniu z rowerem Markusa. Poprawi się aerodynamika. Na tym nowym rowerze może spróbuję pobić jego rekord podczas zawodów w Portillo albo w Les Arcs we Francji.
Jan Karpiel udowadnia własnym przykładem, że downhill nie jest sportem tylko dla szalonych nastolatków.

- W Stanach przyjeżdżają na zawody siedemdziesięciolatkowie i nikt się temu nie dziwi - mówi. - Jest ich co prawda tylko kilku, ale jeden drugiemu nie odpuści. Oczywiście, ten sport, jak każdy, wymaga utrzymywania się w jakiej takiej kondycji, ale ktoś, kto raz nauczył się panować nad rowerem, może jeĽdzić jak długo zdrowie pozwoli. Nieraz byłem świadkiem, jak dziadkowie przyjeżdżali z wnukami i zjeżdżali po tych samych trasach.

Powrót do Zakopanego
W Ameryce spędził Jan Karpiel 27 lat, by przed pięcioma laty, wraz ze swą amerykańską żoną Morgan, powrócić do Zakopanego. Firma Karpiel Bikes przeniosła się na Drogę do Daniela. Żona jest pisarką. Ale nie wyłącznie. - Morgan jest motorem organizacyjnym - mówi Jan. - Pomaga mi w biznesie, cała logistyka spada na nią. To jej żywioł.

Niedawno Karpiel nawiązał współpracę ze znaną w kraju krakowską firmą rowerową DunCon. Z tej okazji prezes tej ostatniej Piotr Dunin wypowiedział się na firmowej stronie internetowej:
- Rowery Karpiela są w branży znakiem najwyższej jakości i zaawansowanej technologii. Ich konstruktor, Jan Karpiel, jest człowiekiem legendą. Stworzone przez niego rowery wykorzystywane są przez sportowców na najważniejszych zawodach na całym świecie.

Sam konstruktor ma dziś nową pasję: rozwój kolarstwa zjazdowego w Polsce. - Przykład dała stacja narciarska w Wierchomli - przypomina. - Zrobili superrobotę, organizując pierwsze zawody downhillowe. PóĽniej poszły inne stacje narciarskie, warto, żeby to się dalej rozwijało. I rozwija się. Sezony zimowe robią się w Polsce coraz krótsze. Już nawet sztuczny śnieg nie daje gwarancji, że bilans zimy będzie dla właścicieli wyciągów korzystny. Prawie wszyscy myślą więc o rozszerzaniu oferty letniej. Rowerowy downhill jest jakby do tego stworzony.

- Pracowałem nad trasą na Harendzie w Zakopanem i w Przemyślu - mówi. - Niebawem powstanie nowa stacja narciarska w Suchem na Zadniej Polanie, zjazd będzie z Harendy na północ, do Poronina. Wyciąg projektuje mój ojciec, a ja widzę tam duże możliwości wytyczenia trasy dla rowerów.

Pionier polskiego downhillu nie uważa, żeby był to sport elitarny czy szczególnie niebezpieczny.
- Podstawa to dobry sprzęt, który się nagle nie rozleci pod zawodnikiem - mówi. - Oczywiście, każdy zawodnik miał w swojej karierze parę upadków na głowę i obojczyki, co czasem kończy się przykro. Ale w końcu każdy się uczy jak upadać, żeby sobie nic nie zrobić. Kiedy już to opanuje, kontuzje zdarzają się sporadycznie.

A jeśli pominąć upadki, jest to sport bardzo mało urazowy. Nawet bieganie jest szkod- liwsze dla stawów i kręgosłupa. Nie jest przecież powiedziane, że wszyscy muszą jeĽdzić ekstremalnie. Mamy różne trasy, każdy zatem może znaleĽć coś dla siebie. Najlepszy dowód, że najmłodszy z Karpieli, 3,5-letni Andrzejek, już od dwóch lat bawi się w downhill, oczywiście na swoim poziomie. Na rowerku bez pedałów zjechał nawet z Kalatówek do KuĽnic. Tradycja nie zginie.


http://www.gazetakrakowska.pl/magazyn/255541,karpiel-i-jego-legendarne-rowery,id,t.html?cookie=1


Karpiel i jego legendarne rowery. 16.10.2011r.

powiększ

powiększ

powiększ

powiększ

powiększ

powiększ

powiększ

powiększ

powiększ

powiększ

powiększ

Karpiel i jego legendarne rowery. 16.10.2011r.

Duncon przejmuje Karpiela

DunCon Bikes, rozpoczyna współpracę ze światowej sławy konstruktorem – Janem Karpielem. DunCon Bikes przejmuje aktywa firmy Karpiel International, które obejmują m.in. marki legendarnych rowerów używanych w ekstremalnych sportach górskich - Armagedon, Apocalypse i Disco Volante, a także projekty nowych ram.

- Rowery Karpiela są w branży znakiem najwyższej jakości i zaawansowanej technologii - mówi Piotr Dunin, Prezes DunCon Bikes - Ich konstruktor, Jan Karpiel, jest człowiekiem legendą. Stworzone przez niego rowery wykorzystywane są przez sportowców na najważniejszych zawodach na całym świecie. Cieszę się i jestem dumny z tego, że Jan Karpiel i jego projekty dołączają do naszej spółki. Jestem przekonany, że razem dużo osiągniemy – dodaje.

- Po powrocie do Zakopanego po wielu latach spędzonych w Ameryce, zdecydowałem się na podjęcie współpracy z DunCon Bikes. Wybrałem tę firmę na partnera, ze względu na wieloletnią znajomość z Piotrem Duninem, wspólne doświadczenia biznesowe i szybki rozwój DunCon Bikes. Jestem zadowolony z tego, że mając wsparcie tej spółki, będę mógł poświęcić się projektowaniu i testowaniu nowych rowerów – komentuje Jan Karpiel, znany konstruktor i rekordzista USA w prędkości zjazdu na rowerze na śniegu (2000 r., Kolorado - 107 mil/h).

Zgodnie z podpisanym porozumieniem, DunCon Bikes, za ok. 1 mln zł, przejmie od Karpiel International m.in. znaki towarowe, projekty oraz produkcję w toku. Zgodnie z porozumieniem Pan Jan Karpiel będzie również, na zasadach wyłączności, pracować z DunCon Bikes i obejmie 5% udziałów tej
spółki (obecnie 51% udziałów znajduje się w rękach założycieli spółki – Piotra Dunina oraz Kamila Klinowskiego, a pozostałe 49% firmy inwestycyjnej TUP).

Rowery Karpiela są wykorzystywane w ekstremalnych sportach górskich (m.in. jeżdżenie po terenach górzystych, zjazdy z dużą prędkością ze stromych zboczy górskich, lodowców, wulkanów - tzw. downhill i freeride). – Rowery Karpiela rozszerzą naszą dotychczasową ofertę o drogi, ekskluzywny i pożądany na całym świecie produkt. Co więcej, jestem przekonany, że pozycja rynkowa i znajomość marki Karpiel, ułatwią DunCon Bikes wejście na nowe rynki, w szczególności amerykański – mówi Piotr Dunin.

- Jan Karpiel to najwyższy autorytet w naszej branży. W oparciu o skonstruowany przez niego system zawieszeń, budowane są dziś w zasadzie wszystkie rowery wykorzystywane w ekstremalnych sportach górskich. Myślę, że jego sukces polega na tym, że jest jednocześnie świetnym konstruktorem, jak i zawodnikiem. Dzięki temu dokładnie wie, jak najlepiej projektować i tworzyć swoje rowery – komentuje Szymon Syrzistie, wielokrotny mistrz Polski w dziedzinie downhill.

www.duncon.pl


Extreme Mountain Bike Crash with 170 kph


Extreme Mountain Bike Crash with 170 kph

Przedstawiony powyżej film z bicia rekordu prędkości nie ma nic wspólnego z Japonią, czy Chinami, a jest rejestrowany w Ameryce Południowej w Chile na stoku nieczynnego wulkanu.
Rekord prędkości stara się pobić Francuz Eric Baron, jednak jak widać ekstremalnych obciążeń przy 170 km/godz. nie wytrzymała rama roweru, oderwała się głowica kierownicy...
Eric Baron w 2007 roku pobił rekord prędkości na stoku narciarskim na profesjonalnym rowerze 222 km/godz. !!! Jego obecnym konkurentem jest Austriak Markus Stoeckl, posiadacz rekordu również na stoku narciarskim La Parva w Alpach Chile 210.4 km/godz uzyskanym na rowerze seryjnym.
|wiat idzie do przodu, czas na kolejne rekordy.
Zaledwie siedem dni póĽniej, w piątek 14 września 2007 o 11:18, Stoeckl stał na najwyższym z możliwych punkcie startu bezpośrednio pod skałami przed 2000 metrów długości i 45 stopni nachylenia stromym zboczem. Warunki pobicia rekordu były dalekie od ideału.
W Ameryce Południowej wiosną stopniała duża część śniegu obok stoku, wstążka śniegu kurczy się do wąskiego pasa pomiędzy nagimi skałami, to nie można było stopniowo podwyższać punktu startu do testów. Końcowy bieg odbył się z miejsca, które było setki metrów poniżej najwyższego punktu startu, gdzie prędkość maksymalna 178 kilometrów na godzinę została zarejestrowana.
Ponieważ ochronna osłona na hełmie mogła zaparować, Stoeckl był zmuszony wstrzymać oddech podczas jazdy na 40-sekund. "Wiedziałem, że będzie to moja jedyna szansa," powiedział. Zapis zarejestrował prędkość 210,4 kilometrów na godzinę !!!


Extreme Mountain Bike - speed 210,4 kph

powiększ

powiększ

Losowe zdjęcia


powiększ

powiększ

powiększ

powiększ

powiększ

powiększ

Imprezy lotnicze


26 Mistrzostwa Bielska w gimnastyce sportowej. 2019.03.08

Złap Bakcyla - spotkanie z mistrzami Narciarstwa

X NOWOTARSKI PIKNIK LOTNICZY 7-8. 07.2018